Piątek, jak zwykle przyszłam na 8.45.
Pierwszą lekcją była godzina dla wychowawcy (GDW), dowiedzieliśmy się, że mamy wf zamiast polskiego i nie mamy języka angielskiego (wyobraźcie sobie mogliśmy się cieszyć). Potem był wf z panią Dzidą. Niezapomniana lekcja, ponieważ mogliśmy słuchać muzyki, nawet pani dawała czadu. potem WOS (nie lubię tego przedmiotu), ale było super bo odgrywaliśmy scenki, uśmiałam się jak nigdy. Następnie zgodnie z tym co powiedziała nam pani wychowawczyni, zeszliśmy do hali na kolejny wf, ale i tu zaskoczeni okazało się, że pani od polskiego wróciła. No cóż musieliśmy iść na lekcję, udaliśmy się do sali nr 14. Jeszcze nigdy polski nie miną mi tak szybko (a czasami myślę, że trwa wieczność). Dzwonek, koniec, idziemy do domu. Za szybko się ucieszyłam bo zaczął padać taki deszcz, że nie miałam wyjścia i musiałam iść z koleżankami na halę, akurat wf miała sportówka. Super grają, ale z niektórych to aż śmiać się chce bo niejedna dziewczyna gra lepiej. Wyjrzałam przez okno i tak mogę iść do domu jeeeej.
Tak miną mi ten niezwykły dzień oby powtarzał się częściej.
Pozdrawiam, Natalia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz