sobota, 19 września 2015

Nie lubię poniedziałków.

Poniedziałki, nie lubię ich jak większość osób zapewne, ale jakoś trzeba było wstać i iść do szkoły. Przyszedłem jak zwykle w okolicach 7.30. Trochę pogadałem ze znajomymi w szatni do dzwonka na pierwszą lekcję. Angielski zleciał szybko podobnie jak polski. Na zaj. artystycznych rysowaliśmy proste kreski, ręka boli od dziwnego trzymania ołówka. Na przerwie kanapeczka i jedziemy dalej. Chemia przeszła szybko, matematyka wolno. Przerwa, inni obiad, a ja wyciągam kolejną kanapeczkę, mało ludzi pod klasą, nie ma z kim gadać. Dwie lekcje mijają i koniec, i radość, i dobrze.
                                                                                                                                            Pozdrawiam, M. z 3 C


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz